<<<       P  o  w  r  ó  t       <<<

    -->     „ZWYCIĘZCĄ JEST TEN, KTO WALCZY A NIE TEN CO WYGRYWA”



20 listopada we Wrocławiu zostałeś Drużynowym Mistrzem Polski w judo. Wcześniej zająłeś III miejsce w Ogólnopolskim Turnieju Klasyfikacyjnym- turnieju rangi Mistrzostw Polski. Wróćmy teraz do początków Twojej kariery. Jak to się zaczęło, że trenujesz właśnie ten sport?
Jak byłem w „zerówce” mój tata założył sekcję judo dla dzieci. Przyszedłem któregoś razu popatrzeć na trening i bardzo mi się spodobało. Też chciałem spróbować. Przez jakiś czas chodziłem na matę rekreacyjnie, żeby nauczyć się przewrotów i wzmocnić. W wieku ośmiu lat zacząłem uczyć się podstawowych technik, które szybko mi się znudziły i nie chciałem chodzić na treningi. Ale tata mnie jakoś mobilizował. W wieku 12 lat polubiłem to i trenowałem, trenowałem, trenowałem...chciałem być coraz lepszy. Był epizod w moim życiu, kiedy w gimnazjum dodatkowo grałem w siatkówkę. Ale po gimnazjum zdecydowałem się na judo

Czy to jest tak, że człowiek, który chce trenować judo musi mieć jakieś szczególne cechy charakteru, czy to judo zmienia człowieka?
Judo wychowuje człowieka i po prostu uczy żyć. Zmienia sposób patrzenia na świat, uczy cech, które się przydają w codziennym życiu. Człowiek przez częste treningi staje się inny- łagodniejszy, bardziej pokorny wobec świata, nie chodzi gdzieś, żeby narozrabiać. Wie o co chodzi w tym życiu. Judo uczy wytrwałości w dążeniu do celu.

Miałeś chwile zwątpienia, że chciałeś już definitywnie zrezygnować z treningów?
Miałem kontuzje, które przerywały mi treningi. W pierwszej i drugiej klasie gimnazjum dwa razy złamałem rękę. Wtedy podłamałem się psychicznie i zniechęciłem. Przez moment chciałem odpuścić sobie, bo już myślałem, że nie ma sensu. Wystraszyłem się po prostu. Ale jednak się nie poddałem i trenowałem dalej! Chwile zwątpienia miałem szczególnie w zeszłym roku, kiedy nie mogłem osiągnąć sukcesu, chociaż bardzo się starałem. Nie wychodziło mi, brakowało trochę szczęścia. Wtedy na dwa tygodnie zrezygnowałem z treningów, nic nie robiłem, nic mi się nie chciało. Ale jestem tak pochłonięty przez ten sport, tak go kocham, że nie wytrzymałem. Nie mogę siedzieć w domu i nic nie robić. Po prostu muszę trenować. Kocham walczyć.

Kto jest dla Ciebie idolem i inspiracją?
Największą inspiracją jest dla mnie Waldemar Legień- dwukrotny mistrz olimpijski: z Barcelony 1992roku i 1988roku a także Paweł Nastula- Mistrz Olimpijski z Atlanty. Jak byłem mały, obserwowałem go na treningach na obozie w Cetniewie gdzie kadra olimpijska przygotowywała się do Olimpiady w Sydney. Podziwiałem zaangażowanie Nastuli i często się dziwiłem jak on wytrzymuje tyle obciążeń- walki, treningi. W tym roku zabrałem się do pracy wcześniej. Trenowałem ostro, ale nie miałem takiej determinacji jak w tamtym roku... Po niepowodzeniach sprzed wakacji byłem bardzo "głodny sukcesu", więc od sierpnia zacząłem się intensywnie przygotowywać do zawodów. W sierpniu siłownia a we wrześniu i październiku do siłowni doszedł basen i treningi judo. Przez swoja prace, często przetrenowanie udowodniłem sobie że jeżeli ma się marzenia i czegoś się bardzo pragnie, to można to osiągnąć.

Z czego jesteś najbardziej dumny?
Za swoje największe osiągnięcie uważam to, że potrafiłem pokonać swoją słabość i udowodnić, że dzięki treningami mogę dążyć do doskonałości. Te medale udowodniły mi, że ciężka praca nie poszła na marne, że coś umiem. Bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję, że największy sukces jeszcze przede mną.

W jaki sposób judoka radzi sobie z niepowodzeniami w życiu osobistym ? Po rozterkach w sprawach sercowych odniosłeś niemały sukces.
Aby zapomnieć o smutnych i przykrych sprawach - o złych momentach czy złych ocenach w szkole - idę na trening lub siłownię. Zostawiam wszystko za sobą, umiem się wyłączyć. Mam swój świat, w którym się odnajduję i czuję się wreszcie bardzo spełniony i dumny z siebie

Czy musiałeś kiedykolwiek wykorzystywać umiejętności zdobyte na macie, aby się bronić, np. na ulicy?
Jestem przeciwnikiem bójek i nigdy ich nie prowokuję, ale jak już ktoś mnie pierwszy uderzy to w ostateczności zastosuję jakiś chwyt, ale nie tak, żeby wyrządzić krzywdę. Judo to niebezpieczny sport i wystarczy jeden nieodpowiedni ruch, cios wymierzony w osobę, która się na tym nie zna, żeby spowodować kalectwo do końca życia. Więc unikam tego. Jeśli jestem zmuszony przez okoliczności to obezwładniam przeciwnika zgodnie z zasadami samoobrony.

Dlaczego judo nie jest popularnym sportem wśród dzieci w naszym mieście, które mają potencjał a nie mają dla siebie zajęcia i włóczą się po podwórkach?
Dużo dzieci przychodzi do naszego klubu na początku września, ale szybko rezygnują, bo wolą pograć na komputerze, pobiegać, narozrabiać. A judo wymaga pewnych wyrzeczeń i samozaparcia, żeby trenować. To ich wybór. Trenować trzeba z pasją.

Jak radzisz sobie z napięciem przed zawodami?
Przed zawodami staram się wyłączyć psychicznie, zbieram w sobie złość i jestem zupełnie inny niż w szkole [w szkole łagodny i sympatyczny jak misio - przyp. red.] Staram się maksymalnie skupić na walce, żeby jak najlepiej wykonywać wszystkie chwyty. Nie liczy się dla mnie nic - myślę tylko o zwycięstwie. Chcę rozwalić przeciwnika. Ale po walce zawsze ściskamy sobie dłoń, poklepujemy się i kulturalnie dziękujemy sobie.

Czy sport nie przeszkadza Ci w nauce? Niedługo matura...
Właśnie, to jest największy problem. Jeśli chce się być w jednym doskonałym, to inne rzeczy się w jakiś sposób zaniedbuje. Nie można być w dwóch rzeczach doskonałym, trzeba być fenomenem żeby to pogodzić - sukcesy w szkole i w sporcie. Zaniedbałem trochę naukę, nauczyciele mówią, że sport za mnie matury nie zda. Kocham ten sport, tyle lat trenowałem nie po to, żeby sobie teraz odpuścić. Nie wybaczyłbym sobie tego w przyszłości. A z drugiej strony wiem, że muszę teraz zabrać się do pracy, żeby zdać maturę i dostać się na studia.

Plany i marzenia na najbliższy czas?
Pomyślnie zdana matura i studia. Chciałbym także wystartować w zawodach międzynarodowych. Jestem teraz w kadrze narodowej reprezentacji Polski i w najbliższym czasie będą obozy treningowe, przygotowujące do zawodów międzynarodowych. Będzie tam europejska czołówka, ale nie wiem czy pojadę, właśnie ze względu na naukę.

Czy teraz kumple w szkole patrzą na Ciebie jakoś inaczej? Jak jest traktowany Mistrz?
Nie, nic się nie zmieniło pod tym względem. To jest epizod, stało się, zdobyłem tytuł drużynowego Mistrza Polski, ale nie chciałbym, żeby to jakoś mnie zmieniało. Może się zmienić moje życie, ale nie ja. Moi najlepsi przyjaciele traktują mnie normalnie, wiem, że mogę zawsze na nich liczyć, nawet gdybym nie odniósł żadnego sukcesu, nic nie trenował i był zupełnie przeciętny.

Z Jakubem Ostapczukiem z klasy IIIa,
rozmawiała Marta Chilimoniuk











<<<       P  o  w  r  ó  t       <<<